Kare Serce Konia

Kare Serce Konia

czwartek, 21 marca 2013

Rozdział 26

~Wiki~

Niestety nie mogliśmy od razu dowiedzieć się, czy Dasha jest w ciąży. Miało to okazać się dopiero za miesiąc. A tymczasem mieliśmy nadać imiona nowym mieszkańcom naszej stajni i zacząć pracę z nimi.
- Dirty Dun*- powiedziała Iza.
-Co?- Nie zrozumiałam jej w pierwszej chwili.
-Imię dla klaczy- wyjaśniła.- Tej szajerki. Jest maści gniadej, a jej sierść przez kilka godzin doprowadzałyśmy do porządku.
-A więc chcesz, żeby miała na imię ,,brudna". Cóż, po angielsku brzmi ładnie.
-Wiem- Izz się uśmiechnęła.- A ogier?
-Black Stallion**?- spytałam idąc jej tokiem myślenia.
-Jutro już nie stallion tylko gelding.
Zaśmiałam się.
-To niech będzie Black Gelding***.
-Błagam was- powiedział Bartek, który właśnie wraz z bratem skończył pielęgnacje rozszalałej ciepłokrwistej klaczy- nie upośledzajcie tych koni. Właśnie w stajni znalazły się ,,Brudna Gniada" i ,,Kary Wałach". Lepiej jeśli my nazwiemy tą ostatnią.
-To może Furia?- zaproponował Jakub.
-W jej przypadku to bardzo pieszczotliwa nazwa, ale niech będzie.
-Jest aż tak źle?- spytałam.
-Przez kilka okropnie długich dni obserwowaliśmy Dashę, gdy została tu przywieziona- odpowiedział Kuba.- Sama zresztą kilka razy miałaś okazję ją lepiej poznać. I wierzcie mi lub nie, ale wasza Kara była jak baranek. Furia jest szalona.
Przed oczami stanął mi obraz zabiedzonej klaczy, okładanej batem, a na koniec przywiązanej krótko do drzewa bez jedzenia i picia. Nie mogłam zapomnieć, jak (z pewnością przez wiele godzin) wiła się przy tym drzewie, próbując się uwolnić. Pociągnęłam nosem.
Mimo stwierdzenia chłopaków postanowiłyśmy z nią trochę popracować. Otworzyłyśmy drzwi od boksu klaczy i pogoniłyśmy ją w stronę łącznika, zamykając go, gdy tylko Furia znalazła się na lonżowniku.
-Popracuj z Dashą- poleciłam Izie.- Ja zajmę się Furią.
Wzruszyła ramionami, biorąc się za zakładanie Dashy kantarka.
-W razie komplikacji krzycz- powiedziała.
-Na pewno mnie usłyszysz- zaśmiałam się.
Wzięłam lonżę jako linę, bo postanowiłam zacząć od join-up-u. Przeszłam pod ogrodzeniem by znaleźć się twarzą w... pysk z rozwścieczonym koniem. Przez chwilę Furia stała w miejscu po drugiej stronie lonżownika, wpatrując się we mnie. Zdawała się być zdziwiona, że ktokolwiek ośmielił się tak zbliżyć. Uśmiechnęłam się, napawając tą chwilą. Człowiek kontra koń. W takich chwilach zawsze miałam świadomość, że wystarczyłyby złe zamiary konia i mógłby mnie z łatwością skrzywdzić. Niektórzy lubią skakać na banji, a inni wolą stawać oko w oko z dzikim lub zdziczałym zwierzęciem. Ja należałam do tych drugich. Po dłuższej chwili rzuciłam koniec lonży w stronę klaczy. Ona wydawała się wybudzić z jakiegoś transu. Podskoczyła do góry, w powietrzu wierzgnęła tylnymi nogami, po czym zaczęła galopować... prosto na mnie. Rzuciłam lonżę jeszcze raz, ale to zdawało się tylko jeszcze bardziej ją rozjuszyć. Zaczynała mi się ta zabawa nie podobać. Postanowiłam jednak ustać na nogach. Przypomniałam sobie jak to było w przypadku Dashy. W 90% to nasza odwaga ją ujarzmiła. Koń, przed którym każdy uciekał, nie mógł zrozumieć, jak ktoś mógł stanąć przed nim niewzruszony. Jednak Furia zdawała się myśleć inaczej. Upuściłam lonżę, pokazując, że nic jej nie zrobię, ale to jej nie przekonało. Była tylko jedno foule galopu ode mnie i nawet nie próbowała zwolnić. Jeszcze jeden krok... skoczyłam w bok, upadając na piasek ujeżdżalni. Kątem oka dostrzegłam, że klacz stoi teraz tam, gdzie ja przed sekundą. Wbiła kopyta w ziemię dając upust wściekłości. Ale nie wystarczyło jej, że teraz leżę na ziemi bez niczego do obrony. Zobaczyłam jej kopyta nad sobą. Przed oczami stanęły mi słowa z książkowego ,,Zaklinacza koni": ,,Grace już nieraz widziała jak Tom w ostatniej chwili uskakuje sprzed końskich kopyt. Tym razem jednak tego nie zrobił. Ogier kopnął go w głowę i Tom padł na ziemię. Koń stanął dęba jeszcze raz, tym razem by znaleźć stabilniejszy grunt niż ludzkie ciało, po czym pogalopował w dal"****. Zakryłam rękami głowę, z ust wyrwał mi się krótki pisk, jednak oczami wyobraźni widziałam siebie jako tytułowego zaklinacza. Klacz kopnęła mnie w rękę (którą się osłaniałam). Usłyszałam trzask i poczułam wielki ból emanujący z prawej ręki. W końcu straciłam przytomność. Zanim całkiem ,,odpłynęłam" usłyszałam jeszcze jak ktoś woła moje imię.


*dirty dun(ang.)- (dosł.) brudny gniadosz, (tu:) brudna gniada.
** Black Stallion- (ang.) Kary Ogier
***Black Gelding- (ang.) Kary Wałach
**** te słowa pisałam z pamięci, więc mogą nieco się nie zgadzać z treścią książki
_________________________________________
Miałam w tym miejscu strzelić moje sławne dwa koniki (odpowiednik trzech gwiazdek) i dopisać wszystko po wypadku , ale postanowiłam zagrać Wam na nerwach ( xD ), więc... [werble] kończę w takim momencie. (; A co do sobotniej notki: będzie w sobotę jeśli pod tą notką zobaczę 4 komcie. Jeśli nie, to ja sobie mogę poczekać }:)
A dziś moja ,,kochana" klasa, która przez nauczycieli jest bardzo lubiana, zamiast iść do szkoły w ten jakże piękny dzień wagarowicza, została wytypowana do pójścia na festyn na Rynku, jako jedyna klasa w szkole :D Tak więc 20 min stania na Rynku, w tym trochę tańczenia Gangnam style (w moim przypadku to raczej oglądania go) i już od dwóch godzin jestem w domu :D

7 komentarzy:

  1. Super,rozdział ♥ Świetnie piszesz i pisz szybko następny !!! ;) ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawaj następny, bo ten jest super. A co do festynu na Rynku, ja bym sobie potańczyła Gangnam style ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz, pisz ;D A ta Furia robi identycznie jak szetland ze znajomej stajni... Tylko on raczej się nie wspina, tylko próbuje kopać... No i jest szetlandem :p

    OdpowiedzUsuń
  4. To fajnie miałaś. Ja miałam sprawdzian z geografii. Ale plusem było to, że był dzień kuchni europejskiej i przez dwie lekcje jadłam pyszności :P
    Furia, odpowiednie imię dla klaczki. Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedz, że jestem, a notka mi się bardzo podoba :D Przed chwilą przeczytałam jeszcze raz (tak dla przypomnienia) rozdział 25. i kuźwa no! Nie wytrzymuję, bo mnie poraziło w oczy pokarze... nie mogę no nie mogę! Pokaże się pisze od pokazywać! Wybacz, ale musiałam, po prostu musiałam :P Notka w każdym bądź razie świetna, aż mnie dreszcze przechodzą ;D A nie... czekaj, to od gorączki...^^

    OdpowiedzUsuń