Kare Serce Konia

Kare Serce Konia

piątek, 7 marca 2014

Rozdział 63

,,Gnać przez wzgórza na grzbiecie wspaniałego konia. Marząc, szukać miłości, do zachodu słońca. To sens życia, to apogeum istnienia."~ Danielle Steel "Palomino"

~Wiki~

Rafał, Magda, Dariusz... Myśli krążyły mi po głowie. Jedyne co czułam to bezsilność oraz tępy żal. Nienawidziłam mojego męża. Wiedziałam już, że nic nie naprawi naszego związku. Chciałam rozwodu, na pewno. Nie dam się udobruchać, nawet jeśli złość mu minie. Ale nie dam też zostawić się z niczym. Że niby on zabierze dzieci, połowę majątku, a ja zamieszkam w kawalerce z kotem? Nonsens. Wstałam i wybrałam telefon do Rafała. Syn odebrał.
- Gdzie jesteś?- spytałam.
~ No... u Kamila. Czy coś nie tak?~ odparł zaskoczony.
Kamil był młodszym bratem Angeliki- koleżanki Magdy. Moje dzieci miały być w tym samym domu, ale słysząc, że Magdy nie ma, całkiem zapomniałam o synu.
- Ojciec zabrał Magdę? - chłopiec przytaknął. - Co powiedział? 
~ Że ma do niej sprawę. Magda nie bardzo chciała iść, ale niemal na siłę wpakował ją do auta.
Na początku zdziwiło mnie, że rodzice Kamila i Angeliki nie zareagowali. Ale zaraz sobie przypomniałam dlaczego. Przecież wiedzą, że Dariusz jest moim mężem.
Dosyć tego!, pomyślałam. Nie pozwolę mu bezkarnie porywać Magdy. Pożegnałam się z Rafałkiem i poszłam na komisariat policji. Opisałam dokładnie, jak było. Powiedziałam o wieczornej awanturze oraz liście od męża, który odebrałam po powrocie z pracy. Policjanci potraktowali mnie bardzo sensownie. Przyznali rację, że żadne z rodziców nie może zabierać dziecka bez zgody drugiego, a po rozwodzie pierwszeństwo ma matka. Obiecali odnaleźć Dariusza i zadbać, by córka do mnie wróciła.
gify konie
Następnego dnia pojechałam do stajni. Musiałam jakoś odreagować. Wiedziałam, że Magdzie nie dzieje się krzywda, więc nie niepokoiłam się.
Wcześniej zadzwoniłam do Bartka, informując o moim przybyciu. Kiedy dojechałam on już trzymał dwa osiodłane konie- Goldie i siwego wałacha.
-Wybierasz się gdzieś? - spytałam.
-Owszem. A Ty jedziesz ze mną. I nie będzie cały czas stępa. Może nawet pojedziemy szybciej niż kłusem... Jeździsz tak jak kiedyś, musisz się po prostu odważyć.
Spuściłam wzrok. Na myśl o galopie coś ścisnęło mnie mocno za żołądek.
- Zrobię to - uniosłam głowę, uśmiechając się nieśmiało.
Nasze konie biegły zgodnie obok siebie. Kłusowały rytmicznie. W mig przypomniałam sobie, jak się anglezuje. Zamiast Dashy widziałam Broszkę. Nasz pierwszy teren, pierwszy galop. Dodało mi to otuchy, a strach zniknął.
- Gotowa? - spytał Bartosz, a ja wiedziałam, o co mu chodzi. Skinęłam głową.- Jedź pierwsza. Będę nad wszystkim czuwał.
Dałam łydkę do galopu, ale Goldie tylko potrząsnęła łbem, wyciągnęła wykrok w kłusie i na tym skończyła.
- Nie mogę!- zawołałam z rezygnacją.
- Pomogę ci. Tylko się trzymaj, a ja ją popędzę.
Zbliżył się i strzelił jej batem w zad. Klacz poderwała się do galopu. Krzyknęłam wystraszona i już chciałam ,,zaciągnąć ręczny", kiedy w końcu wypuściłam zbierane wodze, łapiąc je za samą sprzączkę. Odchyliłam się do tyłu i pozwoliłam się ponieść. Za sobą słyszałam tętent kopyt konia Bartka. W końcu wczułam się w rytm galopu. Przeszłam do półsiadu. Klacz lekko przyspieszyła, a ja poczułam jak moje niesforne włosy targa wiatr. 
- Nie szalej tak! - krzyknął Bartek, kiedy złota klacz jeszcze bardziej wyciągnęła krok. - Bo spadniesz!
- Ja?! - udawałam urażoną, przekrzykując huk wiatru. - No co ty!
Ale siadłam w siodle i kazałam klaczy zwolnić. Czułam, jak zaczynam podskakiwać w siodle. Moje ciało odzwyczaiło się od jazdy, zmęczyło się. Przeszłam do kłusa, a potem do stępa. Siwek zrównał się z Goldie.
- Jak on ma na imię? - spytałam.
- Nigel [czyt. najdżel] - poklepał konia po szyi. 
- A tak w ogóle od kiedy ty jeździsz z batem? Naturalne metody, które stosowaliście w starym Equilandzie szlag trafił?
- Nie mamy tu nerwowych koni po przejściach, które szaleją na widok bata. Nasze konie to typowe rozpieszczone stajenne miśki. Jeśli czegoś nie robią to tylko dlatego, że im się nie chce. Owszem, jeździmy z batami, ale ich nie nadużywamy.
Zasalutował mi batem, a Nigel strzelił z zadu, zrzucając Bartka. Zgięłam się w pół ze śmiechu.
- Nie rżyj tak, tylko pomóż mi stać. - Udał obrażonego.
Wychyliłam się mocno na bok, sięgając do ziemi i podałam mu rękę. Wtedy złapał mnie za dłoń i pociągnął w dół. Spadłam na niego. Zaczęliśmy się turlać po ziemi, a przez leśną ciszę przedzierały się nasze radosne krzyki. Zadzwonił mój telefon
 i podniosłam się szybko. Odebrałam.
~ Pani Domerdz?~ usłyszałam w słuchawce. Przytaknęłam. ~ Tu komisarz Myślnicki. Nasi koledzy zatrzymali pani męża, kiedy próbował przekroczyć granicę polsko-niemiecką. Był razem z córką. Teraz są w drodze na nasz komisariat.
gify konie
   Może i tutaj długością nie grzeszę, ale rozdział jest :3
   Na koniach byłam wczoraj. Chyba pierwszy raz w życiu w czwartek xD Zawsze jeżdżę w piątki albo soboty, jak jeździłam 2 razy w tygodniu, to jeden raz był we wtorek albo środę ;) Ale wczoraj Klara była świetna <3 Trochę bezproblemowego galopu, skoków i od razu życie nabiera barw! :D
   Nie zawieszam blogów tak, jak początkowo planowałam, ale rozdziały będą publikowane bardzo rzadko :( Niestety w szkole tak nas teraz cisną, że w weekendy nadrabiam takie bardziej czasochłonne prace domowe (czytanie lektur, projekty, prezentacje)... A to właśnie weekendy przeznaczałam na pisanie :'( Ale nie martwcie się (jeśli ktoś w ogóle zauważy brak notek, które pojawiają się coraz rzadziej). W maju mamy matury, więc praktycznie cały maj mam luźny. Co prawda nie robią nam miesiąca wolnego, iż, ponieważ , aczkolwiek xD wiele lekcji będzie przepadać i będzie fajnie ;)

niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 62

~Iza~

Biegłam gorączkowo przez lotnisko. Wzbierające w oczach łzy sprawiły, że prawie nic nie widziałam. Zamrugałam szybko, zmuszając je, by popłynęły po policzkach. Zacisnęłam wargi, hamując szloch. Przecież to był tylko impuls!, pomyślałam, wściekła na siebie. Jedna chwila. Nie wiedziałam, co robię... Tak naprawdę Harry pozwolił mi zostać w Polsce jeszcze z miesiąc. Załatwił mi urlop, a sam stwierdził, że jest tak zapracowany, że nie moglibyśmy spędzać ze sobą wystarczająco dużo czasu. Jak najbardziej zamierzałam skorzystać. Chciałam opowiedzieć Wiktorii o wszystkim, co spotkało mnie w ciągu ostatnich lat. Ale pojawił się ON i wszystko zepsuł. Życie zdążyło mnie nauczyć, że jedna chwila potrafi wszystko zniszczyć. A ja jednak zignorowałam doświadczenie... A może po prostu potrzebowałam kogoś, kto by mnie podniósł na duchu? Jakkolwiek by nie było, zostałam wykorzystana. Westchnęłam przeciągle, a z ust wyrwał mi się szloch. Kucnęłam przy ścianie lotniska i ukryłam twarz w dłoniach. Muszę się ogarnąć, pomyślałam. Zacisnęłam rękę na rączce walizki i skierowałam się w stronę łazienki. Ochlapałam twarz lodowatą wodą, powtarzając w myślach "Weź się w garść". Gdyby wszyscy płakali nad każdą swoją głupotą, cały świat pogrążyłby się w głębokiej żałobie, a nikt by nic nie osiągnął. Cóż, stało się. Teraz musiałam dumnie unieść głowę i stanąć twarzą w twarz z konsekwencjami. Poszłam jeszcze do ubikacji. Musiałam wiedzieć, jak wielkie są te konsekwencje- musiałam zrobić test ciążowy.
gify konie
Siedziałam na zamkniętym już sedesie, wpatrując się z oszołomieniem w trzymany w ręku kawałek plastiku. dwie kreski. Powtórzyłam go ze sto razy i tyle samo sprawdziłam na opakowaniu, co oznacza jego wynik. Pozytywny. Byłam w ciąży i to z kim? Z JAKUBEM! Zaprosił mnie do siebie do domu. Chciał porozmawiać, a ja mu zaufałam. Na tym polegał błąd. Wypiliśmy sobie po drinku, rozmawialiśmy na luzie. Ale całe to zwierzanie przybrało nieoczekiwany obrót. Drinki leciały jeden za drugim, a nim się zorientowałam, obudziłam się obok niego rano. Wiedziałam, że do czegoś między nami doszło. Jakub po prostu wykorzystał moją chwilę słabości.
Wszystko stracone, pomyślałam. Teraz moja zdrada wyjdzie na jaw. Harry raczej zauważy, że jestem ciężarna. Chyba, że... Wtedy wpadłam na świetny, według mnie, pomysł. Musiałabym tylko spędzić noc z Harrym, a wtedy wmówię mu, że to jego dziecko. Uwierzy bez wątpienia.
Spojrzałam na zegarek. Za pół godziny miał odlatywać mój samolot. Czas się zacząć szykować.
gify konie

~Harry~

Szczotkowałem właśnie klaczkę Daybreak, ale w ogóle nie mogłem skupić się na pracy. Cały czas myślałem nad rozmową z Izą. Kiedy zadzwoniła do mnie mówiąc, że wraca do domu pierwszym lepszym samolotem, nieźle mnie zaskoczyła. Głos miała jakiś dziwnie zaniepokojony, ale nie chciała powiedzieć dlaczego. Cieszyłem się, że będzie dopiero wieczorem. Musiałem jeszcze coś załatwić- czekała mnie wizyta u lekarza.
Poklepałem Day po łopatce i zostawiłem ją w spokoju w boksie. Szef pozwolił mi wyjść dziś z pracy wcześniej. Czyli pójdę na badania i czekam, aż Iza przyjedzie. Stęskniłem się. Chciałbym, żeby już tu była.
gify konie

~Iza~

Właśnie samolot przystępował do lądowania. Wysiadłam i skierowałam się ku wyjściu z lotniska. Tam powitał mnie Harry. Wróciliśmy do domu. Podróż minęła nam w ciszy. W domu rozpakowałam walizki.
-Jadę do stajni - oznajmiłam.
- Też się cieszę, że Cię widzę po tak długiej rozłące.- Harry oparł ręce na biodrach.
A może jednak czas zrealizować mój plan..., pomyślałam.
-Wiesz co? Jednak zostanę.
gify konie
Obudziłam się koło Harry'ego. Słońce zaczęło już wschodzić.
Teraz druga część planu, pomyślałam, idąc do łazienki. Wzięłam prysznic, ale głównie chodziło mi o to, żeby po prostu spędzić trochę czasu w tym pomieszczeniu. Wiedziałam, że Harry pewnie też już nie śpi. W końcu poszłam do sypialni, siląc się na szeroki uśmiech. Harry właśnie ścielił łóżko. Wiedział, że żadne z nas nie będzie już spało. On o 5 rano musi być w pracy, a ja pojadę z nim, żeby wreszcie zobaczyć ukochane konie.
-Kochanie...- Harry przygryzł wargę na mój widok.
=Muszę ci coś powiedzieć- powiedzieliśmy w tym samym momencie.
-Mów pierwszy - zaproponowałam.
-To może poczekać. A zdaje się, że ty też cow chciałaś mówić?
Westchnęłam głęboko i na jednym oddechu wykrzyczałam.
-Jestem w ciąży, będziemy mieli dziecko! Nie cieszysz się...? - dodałam widząc, jak mój narzeczony zaciska usta w wąską linię  i wbija wzrok w ziemię.
-Chciałem ci powiedzieć, że wczoraj przed twoim przyjazdem byłem u lekarza. Izabelo, jestem bezpłodny...
gify konie
Od razu mówię, że nie- nie pominęliście żadnej notki xD Po prostu nie jestem dobra w pewnego rodzaju scenach, więc postanowiłam je pominąć. No i stwierdziłam, że tak doświadczonym czytelnikom-pisarzom nie trzeba podawać wszystkiego na tacy, więc na początku notki pozwalam Wam się domyślać niektórych rzeczy ;P
Dawno nie pisałam, ale w ferie mi się nie chciało, a potem perspektywa szkoły mnie dobiła. Mamy tyle nauki, że 2 tyg kompa nie włączyłam.
A po wczorajszej jeździe całkowicie zwątpiłam w swoje umiejętności. Pierwszy kłus był ok. Ale potem, jak miałam galopować, Klarze całkiem odbiło. Zaczęła kombinować, jak przeszła do stępa nie sposób było zakłusować. Aż w końcu zatrzymała się na środku ujeżdżalni i nie miała zamiaru ruszyć. Po wieeelu trudach, udało mi się ją nakłonić do stępa, w porywach NAWET przekłusowałyśmy kilka kroków. Tak więc zaczynam żałować, że nie przestałam jeździć, bo teraz za bardzo to kocham, a po prostu się do tego nie nadaję. Eh... nawet kucyk metr 40 robi mnie w konia :/
PS powinnam dodać, że notka krótka, głupia i bez sensu. Ale jakoś nie miałam weny jak to rozwinąć. Kiedy o niej myślałam, wydawało mi się fajnie, a ostatecznie takie byle co :/