Kare Serce Konia

Kare Serce Konia

niedziela, 12 lipca 2015

Rozdział 78

~Wika~

Stałam zszokowana propozycją przyjaciółki. W końcu z ust wydobyło mi się pytanie, które było najmądrzejszym na co mogłam wpaść:
-Po co?
Na ustach Izy zatańczył figlarny uśmieszek.
-Muszę dopilnować, żebyś nie zrobiła sobie krzywdy. A poza tym we dwie będzie nam przyjemniej. No i ja też chcę spotkać się z Dashą.
- Nie ma siodła dla ciebie - mruknęłam. Bez porównania lepiej podróżowało by mi się z przyjaciółką, ale nie chciałam jej zniszczyć życia. Ma szansę zdać maturę i pójść na studia, a po studiach albo nawet podczas nich mogłaby się na poważnie zająć końmi. Jeśli teraz zawalimy kilka tygodni roku szkolnego, to będzie niemal niemożliwe.
- Biorę wszechstronne, jadę na Serir. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. Muszę tylko zabrać z domu kilka rzeczy. Robert niedługo wraca. Weź konie i czekaj na mnie w lesie niedaleko przystanku. Obiecaj, że na mnie zaczekasz. Jeśli pojedziesz beze mnie, wezmę konia i pojadę cię szukać na własną rękę, a dla jednej osoby to może być niebezpieczne. Obiecaj.
Wymruczałam obietnicę i Iza poszła na autobus, a ja osiodłałam Serir i zabrałam konie do lasu. Wcześniej na liście podpisałam też Izabelę. Nawet sobie nie wyobrażałam jak wściekły będzie Robert. Mogłam mieć tylko nadzieję, że zanim zauważy nasze zniknięcie, będziemy już daleko. Minęły chyba dwie godziny, gdy wreszcie ujrzałam Izę. Szła z dwoma plecakami, po jednym na każde ramię, uginając się pod ich ciężarem. Ubrana była w ciemne bryczesy, porządne oficerki i przeciwdeszczową kurtkę, a w dłoni niosła kask. Obrzuciłam ją zażenowanym spojrzeniem.
- Jedziemy z tajną misją na drugi koniec kraju, a nie na pokaz mody jeździeckiej. Kask sama wzięłam, ale nie żal Ci tych oficerek za tysiaka albo twoich ulubionych bryczesów?
- Jeśli mamy jechać kilka tygodni, musi mi być wygodnie - mruknęła przywiązując plecaki do Serir, zakładając kask i sięgając po wodze klaczki. - Zależy ci na czasie? Forsujemy konie dużą ilością galopu, czy niech idą stępa?
- Teraz to galop. Robert pewnie już nas szuka. Musimy się szybko oddalić. A potem pojedziemy spacerowym tempem. Konie, w takim stanie jak są teraz, mają dojechać na Mazury i jeszcze wrócić.
gify konie
Galopowałyśmy dobre dziesięć minut, kiedy doszłam do wniosku, że wystarczy.
- Prr... - powiedziałam, starając się wyhamować rozgalopowanego konia.
Wałach niechętnie przeszedł do kłusa, a po dwóch krokach zwolnił do stępa. Do samo zrobiła biegnąca u jego boku klacz.
- Jeeej! - roześmiała się Iza. Rzuciłam jej karcące spojrzenie, ale ona zdawała się tego nie zauważyć. - Tak dawno nie jeździłam, niemal zapomniałam jakie to cudowne! Co ty na to, żeby zrobić sobie przerwę.
- Nie ma mowy. Jesteśmy za blisko domu. Teraz pojedziemy stępa, konie odpoczną.
- Wiesz w ogóle, czy w dobrym kierunku jedziemy?
- Hmm... - zastanowiłam się. - My mieszkamy na połodniu, więc musimy jechać na północ. Mech porasta drzewa od północy, a do tego jest... - spojrzałam na zegarek - jedenasta, więc słońce powinno być prawie dokładnie za nami. Więc... dobrze jedziemy.
Iza się zaśmiała.
- Skoro tak mówisz, to pewnie... tak jest. Teraz wybacz, ale muszę się pouczyć - Wyjęła z kieszeni wiszącego przy koniu plecaka notes ze słówkami angielskimi i zaczęła dokładnie je wertować. Zaoferowałam, że poprowadzę jej konia, żeby mogła się skupić na nauce.
A ja myślałam, że oleje maturę!
gify konie
Po siedmiu godzinach wędrówki zaczęłyśmy szukać miejsca na nocleg. Miałam ochotę zawrócić. Plecy mnie bolały, ręce miałam całe zdrętwiałe od trzymania wodzy dwóch koni, a nóg już w ogóle nie czułam. Do tego burczało mi w brzuchu. Ostatnim posiłkiem jaki jadłam było śniadanie przed wyjściem do "szkoły".
- Mam dosyć - mruknęłam, wskazując rozłożysty dąb i płynący pod nim strumyk. - Tutaj staniemy. Dziś już nie ma sensu jechać dalej.
Rozsiodłałyśmy konie, a ogłowia zamieniłyśmy na kantary z uwiązami i przywiązałyśmy konie przy strumyku. Dorwały się łapczywie do wody, a potem zaczęły skubać drobną trawkę.
Iza nerwowo zerknęła na swój telefon. Potrząsnęła nim i wywróciła oczami. Obserwowałam ją z zainteresowaniem.
- Idę siku - oznajmiła, wkładając urządzenie do kieszeni.
- Śmiało, odwrócę się.
- Nie... Potrzebuję więcej prywatności. Pójdę w las, zaraz wrócę. W żółtym plecaku mam trochę prowiantu, częstuj się - po tych słowach odeszła w gąszcz.
- Nie zgub się! - krzyknęłam za nią.
Głód kazał mi sprawdzić, co wzięła koleżanka. Cały plecak był napełniony jedzeniem, oprócz niego było tylko kilka szkolnych zeszytów. Cała torba bułek i sucharów, dwa chleby, kiełbasa, szynka, ser, miód, sałata, kilka jogurtów, trzy dwulitrowe butle wody mineralnej... Całą lodówkę tu spakowała? Doszłam do wniosku, że najpierw trzeba zjeść to, co się najszybciej psuje. Wzięłam więc kiełbasę i jeden jogurt. Świetne połączenie, pomyślałam. Ale byłam tak głodna, że byłabym w stanie zjeść ogórki kiszone i popić je skisłym mlekiem.
Iza długo nie wracała, ale nawet za bardzo nie miałam czasu się o nią martwić. Zdążyłam zjeść, napić się wody ze strumienia, żeby butelkowaną zostawić na czarną godzinę, a potem nie wiem kiedy zasnęłam.
gify konie
Witajcie, kochane. Wersja bardzo robocza, bo piszę z tableta. Nie ma kursywy, wyjustowania, ani grafiki zamiast trzech gwiazdek i oddzielającej rozdział od dopisku. Ale nie chce mi się włączać kompa, a chciałam szybko dodać, bo zdaję sobie sprawę z tego, że trochę mnie tu nie było. Ogólnie ostatnio oszczędzam na pisaniu na rzecz dwóch innych pasji - jeździectwa i rysowania. Chociaż z tym jeździectwem bym nie przesadzał. Po prostu koni. Jeżdżę raz w tygodniu i szału wielkiego nie ma. Za to w stajni jestem przynajmniej 3 razy w tyg po 6h. Ale z dojazdem słabo. Jak wychodzę z domu o 7.10 (pociąg mam o 7.40), tak wracam o 17. Z domu na peron mam 20 min drogi, a z peronu do stajni jakieś 40-50 min (niecałe 4 km).
A jak siedzę w domu to rysuję. Zakochałam się w tym, chcę umieć rysować. A że chcieć to móc, staram się pracować na swoje marzenia. Wychodzi mi coraz lepiej :3 To moje najnowsze "dzieło". Kompletnie nieskończone. Szyja prawie, ale łeb ledwie zaczęłam cieniować, a ogłowie (te krzywe kreski jakby mi się ciągle ręka trzęsła, mnie dołują, ale popracuję nad tym) tylko narysowane, trzeba jeszcze wycieniować.
Teraz jest już skończony, słaba jakość zdjęcia, na żywo wygląda lepiej ;)

Warto wspomnieć, że za dokładnie 9 dni jadę na obóz jeździecki razem z Nikki i Koniowatą ♥ To będzie wspaniały czas c: Wy się gdzieś wybieracie? Chwalcie się ;)
No to tyle z mojej strony, do następnego ^_^
Edit 13.07.15
Wszystko poprawione. Notka zostaje juz na zawsze w takim wydaniu, w jakim jest teraz. Dziękuję za dobrniecie aż do tego momentu (: