~Wiki~
Czas mijał nieubłaganie. Isabell rosła w oczach. Często pracowałyśmy z nią z ziemi. Stała się nieco figlarną, ale również bardzo sympatyczną klaczką. Dasha była bardzo cierpliwa. Pozwalała nam robić ze swoim dzieckiem co zechciałyśmy. Ale tylko my mogłyśmy się zbliżyć do Belli. Innych Kara przeganiała. Ufna mała oczywiście chciała się bawić z każdym, jednak zawsze wtedy do akcji wkraczała Dasha. Rzecz się komplikowała jeśli kara zostawała oddzielona od małej np. ogrodzeniem lub, co gorsza, traciła ją z oczu. Wówczas niszczyła wszystko na swojej drodze, by tylko do nas dołączyć. Nie minęło dużo czasu nim to zrozumiałyśmy.I tak tygodnie zamieniały się w miesiące. W końcu Isabell skończyła pół roku. Młoda klaczka nie tylko odziedziczyła urodę po matce, ale wręcz ją przewyższała. Sierść Belli lśniła jak diamenty, grzywa opadająca do połowy szyi kręciła się zawadiacko. Głębokie brązowe oczy były tak samo mądre jak u Dashy, ale błyszczały trochę inaczej. Na czole klaczy znajdowała się mała gwiazdka, a na lewej tylnej nodze skarpetka. Bella była spokojna i łagodna. Zastanawiałam się po kim odziedziczyła te cechy. Na pewno nie po matce. A Kamis... Może to po nim... W końcu poznałam go jako wspaniałego, miłego konia. Z każdą kolejną wizytą Amandy było nam coraz trudniej go poznać. Stał się rozdrażniony, niespokojny, nieufny... Czasem Amanda chciała się popisać i kazała mu skakać. Z żalem odkryłam, że podnosi nogi tak samo jak Dasha, kiedy zaczęłyśmy z nią pracować. Całe miesiące zajęło nam oduczanie jej tego. Może i taki ruch konia zmniejsza ryzyko strącenia drążka, ale jest dla niego niewygodne, bardzo go obciąża, szybko męczy, jak również nie wygląda zbyt atrakcyjnie dla miłośników koni, w tym także sędziów na zawodach. Pewnego dnia Amanda Przyjechała do Equilandu na Kamisie. Prawą dłonią trzymała wodze dosiadanego konia, lewą zaś prowadzonego karego araba. Karek! Jak ja go dawno nie widziałam. Odkąd Amanda weszła w posiadanie Kamisa nie widziałam Karka. Myślałam, że się go pozbyła. Przez chwilę wpatrywałam się w dziewczynę z końmi. Kiedy odkryłam, że to robię, odwróciłam wzrok. Chciałam zniknąć na pastwisku między końmi, jednak Amanda już mnie zauważyła.
-Wiki- pomachała do mnie.
-Co jest?- spytał Bartek, obejmując mnie w pasie. Właśnie skończył lekcję, jego kursanci rozsiodływali konie, więc do mnie podszedł.- Pomóc ci w czymś?
Zepchnęłam z siebie jego rękę.
-Dam sobie radę- mruknęłam.
Iza dziś nie mogła przyjść. Miała grypę. A dawno temu zawarłyśmy nieme porozumienie, że mamy przychodzić do Equilandu kiedy tylko możemy. Ma w tym nam nic nie przeszkadzać, a szczególnie nie niedyspozycyjność jednej z nas.
-Ty lepiej wracaj do dzieciaków, bo ta dziewczynka w szarych bryczesach zaraz upuści siodło.
Jakby w odpowiedzi na moje słowa, dziewczynka mierząca około stu trzydziestu centymetrów nie mogąc zbytnio dosięgnąć siodła, pociągnęła je w dół. Siodło zsunęło się po boku Dracona- półtorametrowego SP- z łopotem uderzając w ziemię obok nóg wałacha. Dziewczynka złapała za wodze rozpaczliwie próbując zatrzymać lekko spanikowanego konika.
-Puść go- zawołał Bartek biegnąc w jej stronę. Po czym postarał się uspokoić konia:- Prr, cicho... Dobry konik. Prryt.
Pokręciłam głową z politowaniem. Instruktor od siedmiu boleści, pomyślałam.
W tym momencie podjechała do mnie Amanda. Zgrabnie zeskoczyła z siodła, zarzucając długimi włosami.
-Chcesz może tego... zwierza?- spytała wskazując Karka.- Mam zamiar się go pozbyć.
-Chyba żartujesz?!- nie dowierzałam.- To piękny arab, a ty chcesz go dać nam za free?
Przeszła kilka kroków i dopiero teraz zauważyłam, że ten koń kuleje.
-Coś ty mu zrobiła?- spytałam, kucając przy nim i dotykając chorej nogi.
- Nie jest złamana- odparła szybko.
Co ty nie powiesz?, pomyślałam wściekła. Nie ma to jak galopujący koń ze złamaną nogą.
-Pomyślałam sobie, że skoro macie już dwa moje konie, weźmiecie jeszcze jednego- powiedziała, gdy skończyłam sprawdzać nogę. Była spuchnięta, ale nie miałam pojęcia czemu.
WTF? Dwa?
-Esemes i...?- spytałam.
-Lacosta.
-Nie mamy żadnej Lacosty- zaprotestowałam ostro.
-Ach tak. Zapomniałam, że jak ta wścieklizna poszła na rzeź, trafiając do was zmieniła imię. Chyba ją nazwaliście... Dasha?
Ziemia osunęła mi się spod nóg. Nie miałam powodów, by jej nie wierzyć. Kara zawsze stroniła od ludzi, ale po pewnym czasie nie pozwalała się tylko dotykać, a można było stać obok niej całymi godzinami. Jednak na Amandę za każdym razem reagowała ze szczególną agresją. Myślałam, że po prostu wyczuwa jej charakter i sposób, w który traktuje konie. Czyli się myliłam... To Leszczyńska była jej poprzednią właścicielką i to ona sprawiła, że klacz skakała tak dziwnie. Co ona musiała jej robić, skoro nawet tak łagodny koń jak Kamis teraz wariuje. Świat zawirował mi przed oczami. Na ustach dziewczyny zatańczył triumfalny uśmieszek. Puściła wodze Karka.
-Zrób z nim co chcesz- powiedziała, dosiadając Kamisa.- Możesz go nawet zabić. Ja go już nie chcę.
Odjechała galopem.
-Wiki, w porządku?- spytał Bartek. Kątem oka dostrzegłam, że Dracon oraz wszystkie konie z lekcji zniknęły na pastwisku.
Jego łagodny głos sprawił, że cała adrenalina utrzymująca mnie w pionie minęła. Zrobiło mi się czarno przed oczami. Spróbowałam przytrzymać się Karka, ale chybiłam i upadłam w zaspę śnieżną, tracąc przytomność.
Epilog wyszedł mi taki dłuuugi (11 stron Worda samego rozdziału, bez dopisków), że postanowiłam uciąć ten kawałek i go wstawić (:
A epilog jest już gotowy! Muszę jeszcze wstawić tylko dopisek końcowy, poprawić błędy i można publikować. Myślę, że zrobię to trochę bliżej soboty, niedzieli :D
Epilog wyszedł mi taki dłuuugi (11 stron Worda samego rozdziału, bez dopisków), że postanowiłam uciąć ten kawałek i go wstawić (:
A epilog jest już gotowy! Muszę jeszcze wstawić tylko dopisek końcowy, poprawić błędy i można publikować. Myślę, że zrobię to trochę bliżej soboty, niedzieli :D
Dasha była koniem Amandy?? Jaja do kwadratu. Aż Wiki upadła na ziemie.
OdpowiedzUsuń11 storn... Przerażasz mnie...
OdpowiedzUsuńAle notka przyzwoita ;)
Czyżby Bartek dowalał się do Wiki? Znowu? xd Uuu, ja już chcę epilog! Wybacz, że notki nie było, ale... uwaga, uwaga... nie mam w domu neta -,- Piorun walnął i nie ma! No nic, z niecierpliwością czekam na nn...^^
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na mojego nowego, pierwsze bloga o koniach :D
OdpowiedzUsuńJest 3 od dołu w "Świetne blogi" i dziękuje ABChowrse za pozwolenie mi zareklamowania tego blogu. Przyjemnego czytania.
OdpowiedzUsuńSydney F.! :P
UsuńI proszę, tak do mnie mów na blogu, bo się fochnę ;)
Dobrze więc napiszę jeszcze raz bez pomyłki.
UsuńZapraszam na mojego nowo powstałego bloga o koniach i dziękuje Sydney F za pozwolenie zareklamowania się :D
Lepiej Sydney F?
Od razu mówię, że Flicka22 i Wiktoria Z to są te same osoby.
OdpowiedzUsuńDasha była Amandy? Normalnie szok, ale to wyjaśnia jej zachowanie na początku. Nędzna żmija niszczy dobre konie, a potem od niechcenia oddaje je innym, to ją powinno się oddać na rzeź. Chociaż chyba się tego z ludźmi nie robi.
OdpowiedzUsuń11 stron? No to dość pokaźny epilog :)
Czekam na następną notkę.
Terez epilog ma 10 stron. Tzn. 9 całych, a na dziesiątej z 5 linijek ;)
Usuń