~Wiki~
-Jak to zniknęła?- spytałam, gdy pierwszy szok minął.
-Tak po prostu- warknął.- Po tamtym wypadku nic nie jest takie, jak dawniej. Wszystko odeszło bezpowrotnie.
-Rozumiem...-Rozejrzałam się po stajni.- Gdzie jest Robert?
-Nie żyje.- Bartek odwrócił się do nas plecami i udawał, że robi coś przy koniu.
Nogi się pode mną ugięły. Bartosz miał rację, tyle się zmieniło...
-Konie bywają niebezpieczne- stwierdziłam. Z trudem hamowałam łzy
-Konie?- Bartosz wciąż na nas nie patrzył.- Miał wypadek samochodowy. Kilka miesięcy temu jechał do miasta. Była burza, wpadł w poślizg, uderzył w słup wysokiego napięcia. Samochód wybuchł, nie było czego zbierać...
Anita trąciła podłogę stajni czubkiem buta.
-Pokazać ci, Wiktorio, najlepszego konia w naszej stajni?- spróbowała rozluźnić napięcie.
-Chętnie- rzekłam zdławionym głosem.
-Chcesz coś do picia?- spytał Bartek.- Kawy, herbaty, czegoś mocniejszego?
-Kawy poproszę- odparłam.
-Idźcie, ja zaraz przyniosę.
Kilka miesięcy! Spóźniłam się o kilka miesięcy, żeby móc pożegnać się z najlepszym człowiekiem na ziemi. Zatrzymałyśmy się przed boksem karego konia. Jego oczy rozbłysły zarazem groźnie i dumnie, kiedy zbliżyłyśmy się do boksu, w którym stał.
-Proszę- Bartek podał mi filiżankę kawy.
Wzięłam dużego łyka. Zanim zdążyłam przełknąć, dziewczynka powiedziała:
-To Highway*- przedstawiła Anita.- Jedyny ogier w stajni. Wnuczek żywej legendy, Dashy.
Po tych słowach zawartość moich ust wylądowała na Anicie.
-Przepraszam!- zakryłam sobie usta ręką, patrząc na dziewczynkę, ociekającą ciemnym płynem.-Poparzyłam cię?
-Nie...- jęknęła.- Przeżyję. Co się stało?
-Gorące- wymyśliłam. Kiedy łapczywie piłam coś gorącego, zazwyczaj z powrotem lądowało to w szklance.- A więc co mówiłaś o Highway'u?
-Jest wnuczkiem Dashy, synem Isabelli. Ma 6 lat. Chociaż Bella jest tylko pół hanowerem, pan Robert starał się oczyścić rodowód tego rodu, więc skrzyżował klaczkę z koniem hanowerskim czystej krwi. I zachował jego... ekhem, męskość, żeby on też mógł mieć źrebięta i przedłużyć ród Dashy. To chyba tyle. High jest moim ulubieńcem. Na większość osób reaguje agresywnie. Ale mnie lubi. Jest cudny pod siodłem! Chociaż pewnie już nigdy go nie dosiądę. Chyba, że porozmawiasz z mamą- uśmiechnęła się błagalnie.
-Czy ty nie masz swojego konia?
-Ach, Ars Medic? Jest moja, ale wolę Highway'a. Widzisz, Ars to taki mułowaty mieszaniec Bóg wie jakich ras. Jest leniwa, gryzie, kopie i oprócz tego nie ma charakteru.
Ogier wystawił do mnie głowę, próbując skubnąć mnie za włosy. Kiedyś zaśmiałabym się, głaszcząc go po chrapach. Teraz odskoczyłam z krzykiem.
-Spokojnie. Highway nie jest each uisce**. Lubi cię, co się nieczęsto zdarza.
-Ale ja nie lubię koni- oznajmiłam.- Pokaż mi jeszcze Bellę i jedziemy.
Poszłam za Anitą. Zatrzymałyśmy się przed boksem klaczy, którą trzymałam w objęciach zaraz po narodzinach. Teraz trochę mi przypominała tamtą Bellkę. Trzymała się na nogach równie niezdarnie. Nogi jak patyczki ledwie utrzymywały ciężar całego ciała- mocnego szkieletu, potężnych mięśni. Na mój widok klacz uniosła głowę i zarżała cicho. Wiedziona jakimś starym instynktem dałam jej rękę do obwąchania. Nawet nie wiedziałam, co robię. Nie zareagowałam tak gwałtownie jak na Highway'a. Może to dlatego, że Bella, to jedyne, co zostało mi z przeszłości. Ona jedyna się nie zmieniła. Nie Bartek, który może wyglądał tak samo, ale był taki smutny. Lecz Isabell. Zniknął młodzieńczy błysk z jej oczu, stała teraz taka wyzuta z sił, chęci życia... mimo to się nie zmieniła. Czy Bella mnie poznała? Tego nikt nie wie. Ale byłam pierwszą osobą, która ją dotknęła. Klaczka wdychała mój zapach przez wiele długich miesięcy. Więc to niewykluczone.
-Och, Isabell... - szepnęłam, gładząc siwiejące chrapy. Niegdyś cała czarna klacz teraz na głowie miała co drugiego włosa siwego.
-Skoczek na emeryturze- podsumował Bartosz, który teraz stał za moim ramieniem.
-Skakała?- Uniosłam brew.
-Żartujesz? Jeśli Dasha była legendą, to tylko dlatego, że zginęła, a razem z nią odeszły dwie wspaniałe amazonki i moje najlepsze przyjaciółki. Isabell osiągnęła to, o czym Dasha mogła tylko pomarzyć. Na dwa starty raz zajęła drugie miejsce na mistrzostwach Europy w skokach.. Miała też dwa razy złoto i raz srebro na mistrzostwach Polski, na trzy udziały. Wówczas była oceniana jako najdroższy koń w kraju. Miała już wtedy swoje pierwsze źrebię, klaczkę Always Winning. Karogniady konik po tym samym ojcu co Highway. O niej ci zaraz opowiem. Najpierw... na czym to ja skończyłem? A tak. Więc miała już swoje pierwsze źrebię. Jednak ojciec nie zgodził się sprzedać Belli. Stwierdził, że chce mieć w stajni tą klacz, gdyż ona jeszcze pamięta czasy Dashy, a zawsze może urodzić kolejne źrebaki, które będą świetnymi skoczkami. Byłem na niego wściekły. Tym bardziej, że niedługo potem zaczęły się jej problemy z nogami. Musiała odpaść z międzynarodowej czołówki, gdyż gdyby dalej skakała przez wysokie przeszkody mogłaby trwale okuleć. Jej wartość spadła o setki tysięcy, a my próbowaliśmy wystawiać ją w lokalnych konkursach maksymalnie do klasy L1. W końcu jednak zupełnie wycofaliśmy ją z zawodów. W między czasie pokryliśmy ją tym samym ogierem, który 7 lat wcześniej spłodził Always Winning. Po roku narodził się Highway. Pierwszy ogier z linii Dashy. Siedmioletnia Always miała za sobą pierwsze sukcesy sportowe. Już wcześniej zaczęły się nam małe problemy finansowe. Trzy lata po narodzinach Highway'a zostaliśmy przyparci do muru. Albo sprzedamy jednego z koni po Dashy, albo całą stadninę. Isabell nie nadawała się do sprzedania. Co prawda mogliśmy ją sprzedać. Wciąż mogła skakać, a wszyscy znali jej sukcesy, więc dostalibyśmy niezłe pieniądze. Ale jej zdrowie wisiało na włosku. U nierozważnych ludzi okulałaby i aż strach pomyśleć, co by z nią zrobili. Chociaż wciąż mogła być klaczą rodną, ale kto by się w to bawił?- Usłyszałam ironię w jego głosie.- Dla ludzi konie, to tylko jeździectwo. Jeśli konia nie można użytkować pod siodłem, to chcą się go pozbyć. Nawet największego championa, którego źrebięta byłyby warte setki tysięcy, wysłaliby pod nóż. Ale do rzeczy. Mogliśmy oczywiście poczekać aż High dorośnie, by zostawić sobie klacz. Ale ojciec nie chciał. Nie powiedział tego głośno, ale wiedzieliśmy, że Always odstaje od jego wzorca potomka Dashy. Przebłyski brązowej sierści odróżniały ją od Dashy, Belli i Higway'a. Sprzedaliśmy Always Winning, co pozwoliło nam uratować stadninę. A wnuk Dashy odziedziczył po niej temperament. Chociaż ufa ludziom, bywa agresywny. Ale obecnie jest najlepszym koniem w całej stajni. I wspaniale dogaduje się z Anitą.
Jego opowieść mnie urzekła. Nasza Bella v-ce mistrzynią Europy w skokach przez przeszkody! Kto by pomyślał! Tyle mnie ominęło... Nigdy nie dotarła do mnie wiadomość, że Polski koń zajął drugie miejsce poza krajem.
-Jakub.- To słowo lub raczej imię dziwnie zabrzmiało w ciszy, która nastała po opowieści Bartka.- Gdzie on jest?
-Wyjechał na studia. I już nie wrócił. Ja postanowiłem do końca życia pracować w stadninie. Najpierw robiłem to dla przyjemności, kochałem konie. Od śmierci ojca nie mam odwrotu. Nie zrobię tego tym koniom i ludziom i nie sprzedam tego miejsca. Jakub z kolei miał większe ambicje. Chciał się kształcić. Studia studiami, ale skończył weterynarię! Tu byłby nam równie potrzebne. A zamiast tego wolał być jakimś tam ,,przynieś, podaj, pozamiataj" za pół darmo na pełny etat w stajni, w której prawdziwego weterynarza potrzebują dwa razy w roku.
Spojrzałam jeszcze raz na całą stajnię. Kilka końskich głów wychylało się z boksów.
-Twoja żona jest szczęściarą, mając coś takiego- walnęłam bez zastanowienia.
Anita odwróciła głowę, Bartek się zarumienił.
-Nie mam żony- odparł sucho.
-Jesteś po rozwodzie?
-Nie. Nigdy się nie ożeniłem.
Przeprosiłam go cicho. Przystojny, wysportowany, miły, bogaty, świetny jeździec... Myślałam, że mógł przebierać w kobietach.
-Za pół godziny powinnam być w domu- powiedziała Ani.- Mama nie wie, że tu jestem, więc...
Skinęłam głową.
Wsiadłyśmy do samochodu. Po krótkim pożegnaniu z Bartoszem, ruszyłyśmy do domu. Dopiero teraz zauważyłam nad bramą tabliczkę z nazwą stadniny i jej logo. Na brązowej tabliczce widniał cały czarny koń stający dęba nad unoszącą się pod nim kobrą. Nad obrazkiem zobaczyłam napis: ,,DASHA'S SHELTER". W oczach zalśniły mi łzy. Podczas, gdy ja znienawidziłam cały świat i myślałam tylko o sobie, wszyscy tutaj robili coś by pamięć o Dashy nie zginęła wraz z naszym odejściem.
*(czyt.) Hajłej
** (czyt.) agh iski- mityczne konie wodne, żywiące się mięsem
Hej :) To znowu ja :) Tutaj taka trochę informacyjna notka. Wyjaśnia wiele
różnych spraw. Chyba o niczym nie zapomniałam. Oprócz szczegółów z życia Izy,
ale na to przyjdzie czas. Czy jednak o czymś zapomniałam? Jeśli jesteście
ciekawi czegoś, czego nie wyjaśniłam w tych dwóch rozdziałach, to mówcie. :D
PS na następny rozdział, tak, dokładnie 48, mam dla was niespodziankę. Nie
powiem Wam, na co powinniście zwrócić uwagę, bo to by Wam wszystko wyjaśniło. :P Planowałam minimalnie inną niespodziankę, ale
ta wcale nie będzie gorsza. To ja kończę.
~Sid
PIERWSZA!! Ha ha, udało się xd Jak widzisz po moim blogu, zaczynam się rozkręcać i wróciłam z "urlopu" ;p Świetna notka, kuźwa co z Izą?! Czy miałam rację? xd Zobaczymy jak to się dalej potoczy... JA JUŻ CHCĘ NIESPODZIANKĘ!! Weź napisz ten rozdział w środę, będę miała fajny prezent xd No cóż, zaraz jadę na rowerku przywitać się z Musli, więc do zobaczenia!...^^
OdpowiedzUsuńRozdział świetny *,* Czekam na kolejny. No i ciekawe co z Izą. A może to ona będzie niespodzianką?
OdpowiedzUsuńUniverse- też bym się cieszyła. Gdyby Wiki spotkała w następnym rozdziale Ize to było by ekstra !!
OdpowiedzUsuńPisz szybko tą notkę, bo wybuchnę!!
Dawaj 48, jestem taką czytelniczką że na pewno sie dowiem o co chodzi asdfghjkl. Jezu, prawie ryczałam czytając to... No weź musiałaś uśmiercić Dashe, serio? Ale musze przyznać że pomysł świetny... UUuuuu Wera sie wda w romans z Bartoszem i rozwiedzie się z Darkiem i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. Zrób tak proooooooooosze... Świetny i czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńJaka Wera?! Ja z nikim nie mam romansu! Tu chyba o Wiki chodzi! xd
UsuńOj rzeczywiście Wiki xd Chyba że Darek okaże sie kuzynem Bartka xd Myślałam o Tobie Wera i patrz, źle napisałam xd
UsuńNikki... weź już lepiej nie strzelaj, dobra?! Może zamienimy się miejscami? Muszę Ci jednak przyznać, masz lepszego cela niż Koniowata xD Dobra, spróbuję zmienić plany, bo pół zakończenia już odkryłaś :P
Usuń