~Wiki~
Wszystko wreszcie zaczęło się układać. Tydzień temu Izz zdała na ZOJ i już obie miałyśmy jedną z najbardziej prestiżowych odznak jeździeckich. Robertowi udało się zebrać trochę datków na stajnię. Nie było tego dużo, ale wystarczająco, by rozpocząć budowę. Mimo to nie zrezygnowałyśmy z planowanego startu w mistrzostwach Polski, które odbędą się wczesną wiosną. Zawsze pieniądze się przydadzą tym bardziej, że pieniędzy nie starczy pewnie na całą stajnię.Amanda też wreszcie dała nam spokój i nie widziałyśmy jej od czasów popisów na Kamisie.
Jutro mamy jechać na obóz jeździecki. Ostatnio miałyśmy tyle problemów, że dopiero z zeszłym tygodniu rodzice mi przypomnieli o obozie, na który zapisałam się z Izą na początku roku. Miał to być dobry, prestiżowy obóz sportowy, na którym skoków uczy mistrz świata w tej konkurencji, a sportowe konie startują w zawodach w całym kraju. Miałam nadzieję poprawić swoje umiejętności jeździeckie. Jedyne, co mi się w obozie nie podobało to to, że nie możemy wziąć Dashy. Tzn. teoretycznie można przyjechać ze swoim koniem, ale Robert zasugerował, że zmiana wierzchowca dobrze nam zrobi, a Kara musi odpocząć. W końcu po ostatnich dwóch tygodniach ma za sobą dwa udane przejazdy na złote odznaki i (nie licząc odznak) prawie 30 godzin pod siodłem (jeździmy na niej około 2 godzin dziennie, ale czasem nawet dłużej). ,,Jeśli dołożycie do tego jeszcze kolejne dwa tygodnie obozu- powiedział Rob- to całkiem ją zamęczycie. Uznajcie czas obozu jako urlop dla niej, a dla was po prostu miła odmiana". Musiałyśmy przyznać mu rację.
I zaczęły się przygotowania. Najgorsze pakowanie. Moja walizka była taka wielka... W końcu dużo w niej miałam. Samego stroju jeździeckiego było sporo. 3 pary bryczesów (białe, czarne i w kratę), 2 pary butów (sztyblety i czapsy oraz klasyczne oficerki), fraczek i cylinder (wolę skoki od ujeżdżenia, ale to drugie też musimy poćwiczyć). Do tego doszły jeszcze normalne ubrania i takie tam rzeczy typu ,,lepiej wziąć, bo może się przydać".
Ostatniego dnia jeszcze udało nam się pojeździć na Dashy. Nie skakałyśmy, ale postanowiłyśmy wybrać się na przejażdżkę do lasu. Tym razem to Iza jej dosiadała, a ja wzięłam Chantell. Dojechałyśmy aż do jeziorka znajdującego się jakąś godzinę piechotą od schroniska, ale konno dojechałyśmy tam nawet szybko. Powygłupiałyśmy się trochę, ale w końcu musiałyśmy wracać do stajni... ekhm, to znaczy do schroniska. Puściłyśmy konie na pastwisko, ostatecznie pożegnałyśmy się z Dashą i wróciłyśmy do domu. Musiałyśmy się wyspać przed jutrzejszym wielkim dniem...
Rozdział może nie jest najdłuższy, ale to taki wstęp przed tym, co będzie potem :)
A poza tym nie mam nastroju do pisania. Mam doła... Wczoraj doszłam do wniosku, że nigdy nie nauczę się jeździć konno :'( A na koniec mama stwierdziła, że może się do tego nie nadaję. Mówiła to trochę w żartach, ale mnie to nie śmieszy. Jeżdżę już od paru miesięcy, a ciągle morduję ćwiczebny i nic mi nie wychodzi. Teraz odkąd pan daje mi Syryjczyka, to nawet z anglezowanym mam problemy (on mocno wyrzuca) :'(
W końcu skończy się na tym, że mama w ogóle przestanie mi płacić za jazdy i będę musiała skończyć z końmi :"(
A właśnie... Pokażę Wam moje koniki.
To Syryjczyk (fotka z wczoraj).
A to Bakalia (fotka z lutego)
Nie masz co się przejmować. Z czasem będzie lepiej, możesz poprosić o innego konia, albo spróbuj w półsiadzie. Dam ci przykład, przez około rok na własnym koniu ledwie co siedziałam w kłusie ćwiczebnym, jeździłam tylko wtedy gdy ćwiczyłam na brązową odznakę. Podobnie było z galopem, był on bardzo niewygodny i cały czas jeździłam w półsiadzie, dopiero po roku udaje mi się to bez problemu. Dlatego, że ja się rozluźniłam, koń się rozluźnił i znamy się lepiej.
OdpowiedzUsuńPowiedz mamie, jeśli chce ci przestać płacić za jazdy, że zawsze potrzeba czasu na nauczenie się jeździć. Mi zajęło chyba 3 lata zanim zaczęłam galopować, bo się bałam i nie miałam zbyt dobrej trenerki. Poza tym to twoja pasja, jak mniemam i musisz walczyć o to do końca. Staraj się jak najbardziej możesz. Staraj się np. na innych koniach, na pewno ci się uda.
To się rozpisałam :) A teraz idę przeczytać rozdział i skomentuje ponownie :D
Świetny rozdział. Na szczęście udało im się zebrać pieniądze i pewnie zacznie im się układać ze schroniskiem. Mistrz w skokach konnych, gdyby miał mnie trenować to bym chyba padła z zachwytu, ale też zależy jaki ma charakter.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział :D
Tiaa, wiesz co, ja ćwiczebnego do tej pory nie umiem perfect,a jeżdżę już ze trzy lata z hakiem xD Chociaż wszystko zależy od konia, na Musli to o udanym ćwiczebnym nie ma co marzyć bez doświadczenia... Chyba też wyślę Werę na obóz... ale to dopiero w czwartym tomie (o ile w ogóle) i pojedzie sobie na dwa tygodnie, tyle, że z Melodią. Więcej nie zdradzę, bo końca tomu raczej nikt (prócz Nikki, której na GG i tak za dużo zdradziłam) się nie domyśla :D W każdym bądź razie, notka świetna, mimo że krótka. Ty się nie załamuj, bo z czasem nauczysz się wszystkiego, a ćwiczebny to rzeczywiście jest masakra. Nie nauczyłam się po trzech latach! To się nazywa beznadziejny przypadek :P Ja również mam doła... tyle że po wczorajszym meczu. Tak się wydarłam jak był gol z karnego, że sąsiad przyszedł (nie ma to jak otwarte okno), a jak na koniec Robben drugą bramkę strzelił, to smutek mnie ogarnia do teraz :( Podziękuję Nikki, że mnie zaraziła, normalnie nienawidzę nogi, a od jakiegoś czasu oglądam każdy mecz Borussii o.O No nic, rozdział, mówię jeszcze raz, świetny, czekam na nn...^^
OdpowiedzUsuńO właśnie! Zastosuj się do rady mojej dawnej instruktorki "Czuj się jak worek kartofli" :3
UsuńRozdział może i krótki, ale świetnie tworzy początek wielkiej(ja myślę) przygody na obozie jeździeckim. Szkoda że nie będzie Karej, ale musi odpocząć.
OdpowiedzUsuńCo do twojej jazdy konnej to może się nie znam( bo dopiero w te wakacje pierwszy raz będę ćwiczyć jazdę konno, więc pozdro XD), ale się nie poddawaj. Bo jak się poddasz to stracisz szansę ;D
ACH MI TEŻ ŹLE SZŁO NA POCZĄTEK PAMIĘTAJ !POCZĄTKI SĄ TRUDNE I Z CZASEM NAUCZYSz ! I będziesz świetnie jezdzic;) Sama wiem co czujesz ...ślicznie konie PS.sorry za ort. ,ale pisze z telefonu i niestety on mi źle podpowiada , .
OdpowiedzUsuń( \( \ )
,_ ; o >
{ `--. / (_)
`={ \`-._____/` |
`-{ / -=`\ |
`={ -= = _/ /
`\ .-' /`
{`-____.'===,_
/ /` `\\
/ /
`\=
Ach to miał być konik ale nie wyszło:/
OdpowiedzUsuńWyszedł :) Widzę uszy, głowę i stoi dęba :)
UsuńRozdział faktycznie nie najdłuższy ale całkiem przyjemnie się go czyta. Miałabym tylko do ciebie prośbę, żebyś przestała dawać te nawiasy. Nie wiem czy tylko mnie, ale irytują bo to co się w nich znajduje można w ogóle wywalić albo ująć w treści (to taka rada ode mnie). Nie wiem czy wiesz ale ZOJ jest dużo trudniejsza niż amatorskie zawody ujeżdżeniowe (jakieś zwroty na zadzie i tym podobne sprawy) i znacznie łatwiej zdać kurs instruktora niż Złotą, ale to tak tylko dodatkowo. Nie przejmuj się tym że coś ci nie wychodzi. Ja od paru miesięcy bije galop w pełnym siadzie i raz mi wychodzi a za drugim razem słysze znowu co mam robić "rozluźnij się bla bla bla" tak jest co jazdę. Staram się ale nie zawsze mi to wychodzi no przykre... Z kłusem ćwiczebnym też miałam problem, ale jakoś teraz daje radę. Nie od razu ale jak już chwile sie postaram to mi to wychodzi. Zazwyczaj mam dość leniwego konia więc staram się wypychać lekko biodrami i sie wtedy bardziej przyklejam do siodła ;) Czekam na następną.
OdpowiedzUsuńProszę o dodanie linku do oceny-opowiadan (albo danie mi znać, gdzie jest; nie mogę go znaleźć), bo o to prosimy w regulaminie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
[oceny-opowiadan]
Rozdział trochę krótki, ale mam nadzieję, ze te obozowe notki to będzie coś :D
OdpowiedzUsuńA Syryjczyk bardzo przypadł mi do gustu :3
I'm alive!
OdpowiedzUsuńJa jeżdżę prawie... (muszę iść do mamy i zapytać) siódmy rok, a spadłam z NAJSPOKOJNIEJSZEGO konia na którym jeżdżą dzieci. BA! Byłam pierwsza osoba która z niego spadła od czasu gdy klacz została ujeżdżona.Ba! To był mój pierwszy upadek i to w terenie. :D Jedyne co przychodziło mi wtedy do głowy to:
Upokorzenie : poziom - HARD
Ludzie do dzisiaj nie dają mi tym żyć :c A spadłam prawdopodobnie przez to, że od roku pracowałam nad trudną klaczą i troszkę przyzwyczaiłam się do jej odwałów (i tak mam zamiar kupić tego wariota, bo już się pokochałyśmy). Przesiadłam się na mułka i automatycznie spodziewałam się tego samego. Moja rada - zmieniaj konie, bo czeka Cię klęska. :D
Przez pierwsze miesiące nie nauczą się jeździć nawet najlepsi, a dojście do dobrego kłusa ćwiczebnego (bo to zmora wszystkich początkujących) może zająć nawet kilka lat. Osobiście jestem raczej (na razie!) typowym nielotem i w te wakacje skoki mam zamiar troszkę podciągnąć :)
Rozdział krótki, ale bardzo przyjemnie mi się go czytało. Ciekawość mnie zżera co będzie się działo na tym obozie. Ja tam się zacięłam na jednym momencie mojego opowiadania i nie wiem jak teraz wykręcić, bo jakoś muszę doprowadzić do tego co nieuniknione, a romantyzmu (Oj, przydałby się) we mnie zero. Q.Q Nigdy nie pisz czegoś z czego nijak się wykręcić, bo polegniesz jak ja teraz :c