Kare Serce Konia

Kare Serce Konia

wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 21


Na początku chciałabym Was wszystkich przeprosić, że tak długo nie pisałam. Mam teraz dużo zajęć na głowie, wiele nauki przed egzaminem i chcę osiągnąć wysoką średnią na koniec gimnazjum. Nie wiem, czy teraz będę systematycznie pisać, ale postaram się w miarę moich możliwości jak najszybciej uzupełniać notki. 


~~Iza~~


Po tych słowach zamurowało nas. Co mama Amandy sobie myśli? Że zostawimy te biedne konie na pastwę losu? A może sprzedamy je razem z całą stajnią, aby biedne zwierzęta były okrutnie traktowane? Odpowiedź jest jedna: my nie decydujemy, ale Robert za nic w świecie nie sprzedałby schroniska matce Amandy. Podobne zdanie wypowiedziałam na głos.
-Zobaczymy dziewczynki. Muszę porozmawiać o tym z kimś dorosłym na poważnie. Pewnie przyjedziemy tutaj jutro, Am.
Jak szybko się pojawiły, tak szybko odjechały. 

Następnego dnia obudziłyśmy się późno, bo w nocy długo nie spałyśmy, jak to zawsze jest poza domem z przyjaciółmi. Rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się przez cały wieczór.
Już przed południem czyściłyśmy konie, aby wybrać się na przejażdżkę. Teraz wypadała moja kolej jazdy na Karej, a Wiktoria chciała jechać na La Mange, aby sprawdzić, jak zachowuje się pod siodłem. Dzisiaj wybrałyśmy inną drogę niż zwykle. Stępowałyśmy między lasem a polami w stronę miasta.
-Poćwiczymy skoki?- spytałam, gdy zaczęłyśmy kłusować.
-W terenie? Ale dasz mi też spróbować na Dashy, nie?
-Jasne!
-To chętnie, ale musimy znaleźć jakieś dobre miejsce.
-Spróbujmy, może coś się znajdzie.
Skręciłyśmy w głębszy las, bo jest tam więcej gałęzi, z których można stworzyć przeszkody. Szukałyśmy dobrego miejsca jeszcze przez jakieś 10 minut, aż w końcu natrafiłyśmy na teren z nisko połamanymi, cienkimi drzewami. Ustawiłyśmy kilka "przeszkód" z gałęzi, a resztę tworzyły właśnie te połamane drzewka. Pierwsza skakała Wiktoria. La Mange widocznie była dobrym sportowym zwierzęciem, bo przeskoczyła wszystko bezbłędnie. Ja zapoznałam Dashę z niezidentyfikowanymi obiektami leżącymi, na które dziwnie spoglądała. Zeszłam z niej i podprowadzałam klacz do każdego stosu, aby zrozumiała, że gałązki nie mają złych zamiarów i nie chcą jej pożreć. Wsiadłam z powrotem na konia i ruszyłam na pierwszą przeszkodę. Pokonała ją bezbłędnie tak samo, jak kolejne trzy. Przed piątą nagle zaczęła uciekać w stronę stajni. Musiało ją przestraszyć złamanie gałęzi przez kopyta La Mange, bo Wiktoria chciała przykłusować bliżej mnie, aby mieć lepszy widok. Próbowałam uspokoić Dashę, ale mimo to nadal galopowała nie słuchając moich poleceń. Gdy galopowałam tak na Karej, w stronę wybraną przez klacz, usłyszałam za mną tętent kopyt La Mange. Wiktoria pewnie chciała mnie dogonić i pomóc uspokoić Dashę, albo jej wierzchowiec też się spłoszył. Nie miałam czasu na oglądanie się za siebie. Kara poniosła mnie do miejsca, w którym było zdecydowanie mniej drzew. Musiałam to wykorzystać. Zaczęłam dawać jej pomoce do skrętu w lewo, aby wjechała na koło. Pociągnęłam trochę mocniej wewnętrzną wodzę, aby sprawiła jej lekki dyskomfort, co powinno ją nakłonić do galopowania po kole.
-Weź ją na koło!- krzyknęła Wika, gdy już się do mnie zbliżyła.
Właśnie to próbuję zrobić- pomyślałam. Po krótkiej chwili siłowania się z klaczą, posłuchała mnie. Zrobiła około pięciu kółek, każde co raz węższe, aż w końcu stwierdziła, że nic jej nie grozi. Przeszła do kłusa, a potem do stępa.
-Już myślałam, że jej nie zatrzymasz!
-Szczerze? Ja też... No ale chyba lepiej teraz dla nas będzie, jeśli wrócimy do stajni.

4 komentarze:

  1. Super ;) Jeszcze trochę, a będzie można nauczyć się jeździć z Waszego bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że tak króciutko, ale długo na to czekałam i jestem w pełni usatysfakcjonowana. Musiałam jeszcze raz czytać poprzedni rozdział bo zupełnie zapomniałam co się tam wydarzyło O.o Notka świetna jak każda inna ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy to jutro w opowiadaniu to dziś? O ile rozumiesz o co mi chodzi, bo z tego co zauważyłam to one się obudziły, więc to chyba już jest wczorajsze jutro nie? W każdym bądź razie kiedy matka Amandy usłyszy ostateczne "nie"? Już się nie mogę doczekać ^.^ Miło mi, że w końcu wróciłyście, wreszcie znowu będzie co czytać...^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jutro jest jutrem :) Początek był kontynuacją rozmowy z rozdziału 20, która odbyła się wieczorem.
      Amanda już za niedługo usłyszy odpowiedź (nie powiem jaką :p )

      Usuń