,,Przyjaciel to ktoś, kto zna twoje możliwości i pomaga ci rozwinąć je w najwyższym stopniu. Zna on także twoje ograniczenia i ostrzega cię przed różnymi przedsięwzięciami"~ John Ching - Hsiung Wu
Na początku chciałam Was przeprosić za to, że informacje na tym blogu zaczynają pojawiać się częściej niż rozdziały opowiadania ,,KSK". To jest efekt zupełnie niezamierzony, a; jak to powtarza mój nauczyciel od historii; ,,Life is brutal and full metal zasadzkas, and sometimes kopas w dupas" xD Więc jak trwoga to na bloga. :D Zawsze mogę na Was liczyć, nawet jeśli nic nie możecie zrobić, a najczęściej tak właśnie jest, to przynajmniej jak się wyżalę, mogę liczyć na miłe słowo ;)
A więc, od czego by tu zacząć... Może od początku. Sophie ma ostatnio kryzys twórczy. Zwątpiła w swoje siły i nie wierzy mi, kiedy mówię, co myślę o jej talentach. Nie uważam, żeby kłamstwo w dobrej wierze, w celu poprawienia komuś humoru i dodania mu pewności siebie, było czymś złym. Ale już dawno obiecałam sobie, że nie będę jej okłamywać. W końcu się przyjaźnimy, a w przyjaźni najdalej zajdzie się na szczerości. Więc tak właśnie robiłam. Mówiłam co myślałam. Jej styl jest diametralnie różny od mojego, co nie znaczy, że gorszy. Wręcz przeciwnie. Śledzę jej postępy pisarskie (tak jak Ona moje) od pamiętnych wakacji 3,5 roku temu, kiedy to napisałyśmy nasze pierwsze "książki". Do dziś pamiętam jak parę razy spadłyśmy z kanapy czytając wzajemnie te ,,książeczki" i wytykając sobie błędy (tak, Gabi, "znalazła pod łóżkiem śniadanie, zalazła marchewkom za skórkę, a w łóżku znalazła konia w babcinym czepku" - już Ty wiesz, o co mi chodzi XD)
Od tamtej pory styl jej się zmienił. Bez wątpienia na lepsze. Wiem w pełni, na co ją stać. Dlatego też spodobał mi się ten aforyzm.
Przykro mi więc, że jej blog ma tak mało czytelników, bo zasługuje na więcej. W tej chwili na stałe czytają go chyba tylko ze 3 osoby. Gabi postawiła pewien warunek, od którego zależy to, czy będzie dalej pisała bloga. Próbowałam go trochę... nagiąć, ale sypnęłam się przed nią i wymogła na mnie obietnicę, że więcej tego nie zrobię, a nawet nie spróbuję. Nie powiem co to było, bo obie uznałybyśmy to za złamanie obietnicy. A ponieważ bardzo zależy mi na jej przyjaźni, nie zamierzam złamać danego słowa.
Za to dała mi wolną rękę jeśli chodzi o znalezienie jej czytelników };) Dlatego postanowiłam się zwrócić do Was.
Wiem, wielu osobom może nie odpowiadać tematyka. Ale nawet jeśli ktoś nie lubi One Direction to zachęcam do zerknięcia. A nóż się spodoba ;) Jej opowiadanie jest inne od większości blogów tego typu. Skupia się raczej na głównej bohaterce, a sam zespół pojawia się dopiero po kilku rozdziałach i występuje bardziej jako zwykli bohaterowie.
Oczywiście nikogo nie zmuszam, wręcz przeciwnie. Chcę, żeby zainteresowanie jej blogiem było jak najbardziej dobrowolne, a moim zadaniem jest po prostu go rozreklamować. Więc zdecydowałam się zrobić to na moim ukochanym Karusie <3
To tyle ode mnie i dzięki, jeśli ktokolwiek dobrnął do tego momentu Lanie wody to zdecydowanie moja mocna strona xD Za to w przemowach jestem bez wątpienia beznadziejna :/
Edit 20.04.16 posta tego napisałam 3 lutego 2014 roku. Naprawdę nie mam pojęcia, czemu jeszcze nie został opublikowany. W tym momencie post nie uległ ŻADNEJ zmianie, stąd np ten staż pisarski 3,5 roku, skoro w lipcu minie już 6 lat odkąd piszemy. Nie pamiętam też dokładnie całej sytuacji. Nie mam pojęcia dlaczego go nie opublikowałam, albo czy opublikowałam, a potem z powrotem przywróciłam go jako wersję roboczą. W roboczych mam wiele tekstów, które być może nigdy nie ujrzą światła dziennego, nieraz traktuję go jak pamiętnik i nie usuwam ani nie publikuję napisanych tekstów, a po latach często miło do nich wrócić. Ale jestem pewna, że ten nie powinien być zamknięty w "skrzyni".
PS nie myślcie też, że Was olewam. Od 4 maja piszę matury i nie mam czasu na blogi, ale jeszcze tu wrócę. Tym bardziej, że mam pomysł na opowiadanie. Nie ukrywam, było mi trochę przykro z powodu małego (bardzo małego) zainteresowania moim ostatnim rozdziałem, ale nie piszę dla tłumu i miliona komentarzy. Dopóki znajdzie się chociaż jedna osoba, która będzie to czytać, doprowadzę tę historię do końca. Dziękuję tym, którzy są.
PS 2 od października już nie jeźdżę konno, powiedzmy, że nie mam gdzie ani na kim. Mam do wyboru znarowionego kucyka albo kobyłę, z którą się nienawidzimy i po prostu już mi się odechciało. Ale po wakacjach (a zakończenie roku mam 29 kwietnia) powrócę ze zdwojoną siłą :D
Edit 20.04.16 posta tego napisałam 3 lutego 2014 roku. Naprawdę nie mam pojęcia, czemu jeszcze nie został opublikowany. W tym momencie post nie uległ ŻADNEJ zmianie, stąd np ten staż pisarski 3,5 roku, skoro w lipcu minie już 6 lat odkąd piszemy. Nie pamiętam też dokładnie całej sytuacji. Nie mam pojęcia dlaczego go nie opublikowałam, albo czy opublikowałam, a potem z powrotem przywróciłam go jako wersję roboczą. W roboczych mam wiele tekstów, które być może nigdy nie ujrzą światła dziennego, nieraz traktuję go jak pamiętnik i nie usuwam ani nie publikuję napisanych tekstów, a po latach często miło do nich wrócić. Ale jestem pewna, że ten nie powinien być zamknięty w "skrzyni".
PS nie myślcie też, że Was olewam. Od 4 maja piszę matury i nie mam czasu na blogi, ale jeszcze tu wrócę. Tym bardziej, że mam pomysł na opowiadanie. Nie ukrywam, było mi trochę przykro z powodu małego (bardzo małego) zainteresowania moim ostatnim rozdziałem, ale nie piszę dla tłumu i miliona komentarzy. Dopóki znajdzie się chociaż jedna osoba, która będzie to czytać, doprowadzę tę historię do końca. Dziękuję tym, którzy są.
PS 2 od października już nie jeźdżę konno, powiedzmy, że nie mam gdzie ani na kim. Mam do wyboru znarowionego kucyka albo kobyłę, z którą się nienawidzimy i po prostu już mi się odechciało. Ale po wakacjach (a zakończenie roku mam 29 kwietnia) powrócę ze zdwojoną siłą :D